Szydełka dwa i wiele więcej...
12.06.2014
27.05.2014
Skarby moje
To najlepsza robota jaką miałam w życiu i lada dzień dostanę drugi etat. Już nie mogę się doczekać. Nikt mnie nie zwolni, nikt nie odbierze mi stołka i nie zdegraduje na inne stanowisko. Nagany daję sobie sama, a nagrodę mam zawsze w jednej postaci...DZIECI. Zuzia jest już ze mną 7 lat, 6 m-cy, 3 tygodnie i 6 dni, Zosia będzie najpóźniej za tydzień. To moje największe skarby, jedyne takie i nie oddam, bo bycie mamą to najpiękniejsze co mnie spotkało w życiu.
Wczoraj polały się łzy :) Dostałam prezenty od obu dziewczynek (Zosię reprezentował Tata i pomagał w przygotowaniach).
Kwiatek od Zuzi :)
I kwiatek od Zosi :)
To najpiękniejsze zdjęcia, jakie kiedykolwiek dostałam.
Do zestawu laurka od Zuzi
I na osłodę kwiatek
Wszystko piękne i pyszne :)
A na froncie porodowym...Wczoraj już myślałam, że pojedziemy do szpitala. Skurcze coraz częściej i coraz bardziej przepowiadające :) Chyba nie dotrwamy do 04.06 :)
Pozdrawiam
Magda
23.05.2014
Szydełkowa sowa
Lekarz każe leżeć, ale na szczęście nie bezczynnie :) Może i nie mogę siadać do maszyny, ale szydełka i włóczki mogę eksploatować na leżąco :))))) Wyjęłam różne bawełniane kłębki, kłębuszki i resztki i oddałam się przyjemności poszukiwań z serii "co by tu?". Najpierw zakochałam się w PTASZKACH, ale szukałam dalej. W końcu znalazłam SOWY i TUTORIAL do nich. Zauroczyły mnie, więc machnęłam sobie jedną (puki co) na próbę. Już zawisła na lampce przy biurku Zuzi. Mądrość w czystej postaci :)
Teraz może jakaś czapunia dla Zosi, albo buciki....Tyle pomysłów, że aż zgłodniałam :)
Uwielbiam takie powroty do szydełka. Jak nic na nim nie robię, to nawet o nim nie myślę, ale jak już zacznę, to opanować się nie mogę :)
Pozdrawiam
Magda
22.05.2014
Becik wymarzony
Jestem już na ostatnim ciążowym OS'ie. Lada moment Zosia będzie z nami. Wczoraj spuchły mi nóżyny i nie mam już kostek. Pewnie zobaczymy się po porodzie :) Koleżanka powiedziała mi dziś, że spuchnięte nogi to znak o końcu ciąży. Niby jeszcze 2 tygodnie, ale kto wie, czy to nie dziś :)
Moje rzeczy jeszcze na wierzchu, ale już zebrane w jednym miejscu (prawie wszystkie).Torba dla Zosi spakowana od 2 tygodni, ale brakowało mi becika/rożka. Pamiętając o tym, który kupiłam, gdy byłam w ciąży z Zuzią uznałam, że Zosi muszę uszyć sama. Kolory sklepowych mnie przerażają i budzą złe stany emocjonalne. Powstała więc kwestia materiału. Jak już wiecie, lubię szukać tkanin w lumpeksach i tym razem poszłam w tę stronę. Polowanie nie było trudne. Cel leżał cichutko w kąciku i na mnie czekał. Dziecięca poszewka na kołderkę. IDEALNA!!! Z jednej strony kremowe serduszka na kawowym tle, druga strona odwrotnie. Do tego bejbiątka z Kubusia Puchatka. Wyszliśmy razem zostawiając Pani w kasie 4 PLN.
Kubusiowe postaci nie zostały wykorzystane, ale czekają na swoją kolej. Serduszkowa tkanina natomiast przeistoczyła się w mój wymarzony, dziewczęcy becik/rożek/kołderkę - wszystko w jednym. Jestem cholernie z niego zadowolona i dumna, bo to pierwszy, który uszyłam i do tego sama go sobie wymyśliłam :) Nic skomplikowanego w zasadzie, ale czemu nie cieszyć się z cudownego efektu :)
Becik ma wymiary 79/79 cm.
Zamiast rzepu, który pojawia się w sklepowych becikach zrobiłam wiązanie. Zawsze to dodatkowy element, który małe rączki będą mogły targać. I wg mnie wygląda ładniej.
Wewnątrz jest podwójnie złożona ocieplina. Dzięki temu w letnie dni będzie idealna, żeby położyć Zosię, a w chłodniejsze dni ogrzeje.
Do kompletu uszyłam kwadratową podusię. Wykorzystałam każdy cm tkaniny.
Falbanka z bliska
***
Nie mam już siły na szycie, choć chęci mam ogromne. Brzuch mam już duży i ciężki :) Siedzenie mi nie sprzyja, a lekarz też odradzał takie formy sportu. Becik w związku z tym to prawdopodobnie ostatnia rzecz przed porodem. Nie chcę urodzić wcześniej, niż kalendarz przewiduje. Teraz muszę korzystać z ostatnich chwil, kiedy mogę posiedzieć, nic nie robić i nie pędzić do karmienia :) Już za chwilę nasze życie odwróci się do góry nogami i muszę być na to gotowa (o ile to możliwe). Termin cc mamy na 04.06, więc od dziś dwa tygodnie. Jeśli wcześniej nie wylądujemy w szpitalu, to jeszcze się odezwiemy :)
Pozdrawiam
Magda
Subskrybuj:
Posty (Atom)