Skończyłam moją sypialnię :) Od rozpoczęcia pakowania do przykręcenia ostatniej śrubki zajęło mi to dwa tygodnie. To najcudowniejsze miejsce w całym mieszkaniu. Po pierwsze wygląda tak, jak chciałam. Po drugie, jest wolne od zabawek Zuziowych :) Po trzecie, wszelkie zbędne przedmioty i takie, które nie koniecznie muszą stać na wierzchu są schowane w mojej przepastnej szafie :D Po czwarte, jestem dumna jak PAW, bo poza szafą wszystko zrobiłam SAMA :) Pomalowane, poskręcane i ustawione moimi własnymi rękami. Wniosek mam tylko jeden - JESTEM GENIALNA (tu śmiech a'la czarownica zza światów). Co prawda szczerze miałam dosyć malowania, ale dzielnie dotrwałam do końca i w finale rzuciłam na ściany kolor, którego byt na początku był wątpliwy, a na finiszu był właśnie TYM wymarzonym. Kolor nazywa się Kawowa Pralinka i tak właśnie wygląda. Doskonale pasuje do białych i czarnych elementów wystroju. Panie i Panowie, skończyłam i na tę chwilę mam dość remontów. Dla zaspokojenia ciekawości Waszej i chwalipięctwa mojego zdjęcia.
Widok ściany lewej, znaczy tej, która była turkusowa. Komoda Aspelund, IKEA. Pudełka celowo stylowe, aby mogły jak najdłużej stać nierozpakowane :) A komoda prawie pusta stoi :) (nie chce mi się układać papierów).
Widok ściany lewej, znaczy tej, która była turkusowa. Komoda Aspelund, IKEA. Pudełka celowo stylowe, aby mogły jak najdłużej stać nierozpakowane :) A komoda prawie pusta stoi :) (nie chce mi się układać papierów).
Widok przeciwległy :) Stolik Lack na kółkach, IKEA okupowany dołem przez dziergadła i nową Burdę :) Połać oprószona poduszkami to moje łóżeczko 200/180. Malutkie takie.
A z łóżka widzę białe powierzchnie kryjące skrzętnie to, co schowane być musi. Oto moja Komandor szafa :) Trójdrzwiowy potwór (trzecie skrzydło się nie załapało). Fotel już odlicza swoje godziny, niedługo zniknie.
Trójpasmówka widoczna po odsunięciu lewego skrzydła :)
Tyle z frontu sypialnianego. Od tej chwili, wszystko, co będzie się tu działo to moja słodka tajemnica :)
W sobotę wrzuciłam na druty Yarn Art Schetland celem zrobienia Zuzi szalika. Kupiłam dwa kolory, melanżowy fiolet i melanżowy bordowy. Wymyśliłam szalik w paski dziergany ryżem (chyba tak się to nazywa) i między ostatnimi malowaniami pralinką machnęłam dla rozluźnienia cieplucha. Włóczki zostało sporo, więc czapkę musiałam wykombinować. Wybrałam beret Mochi Plus Tam, którego opis kiedyś znalazłam u Zdzid. Dzierga się go błyskawicznie i bardzo mi się podoba. Zuzia jest zachwycona swoim nowym kompletem. Sami zobaczcie :)
Z boczku
I pod baldachimem :)
Na koniec dodam tylko, że do końca tygodnia jesteśmy na zwolnieniu. Zuzia doigrała się antybiotyku, ale już czuje się lepiej.
Jutro bal przebierańców i muszę stuningować jej sukienkę hiszpańskiej tancereczki :)
Pozdrawiam
Jutro bal przebierańców i muszę stuningować jej sukienkę hiszpańskiej tancereczki :)
Pozdrawiam
Efekt remontowy pierwsza klasa!!! Komplet dla córci też ))) I zdrówka dużo. Aaaaaa i domagam się uwiecznienia i ujawnienia tej hiszpańskiej tancerki.
OdpowiedzUsuńMożesz być z siebie dumna ;-)) Piękna sypialnia, chylę czoła ;-) I jeszcze "w międzyczasie" machnęłaś taki słodki komplecik? a niech Cię... ;-)
OdpowiedzUsuńZdrówka Wam życzę, dziewczyny! ;-)))
Ściskam czule