23.09.2011

Fociaki

Przypomniało mi się, że mam konto na digart.pl i znalazłam tam kilka moich (fajnych :) zdjęć. 
Na zdjęciach Moher. Kot z przeszłości :) Kawał był z niego łajzy, ale pozował cudnie :)







Zuziowe, śpiące oczko. Uwielbiam to zdjęcie.


Bania zrobiona przez Zuzię. Chyba przez taką muszę popatrzeć na świat. Wszystko co wokół do dupy, zobaczę w lepszych kolorach.


Żuczek "gównotoczek". Wdzięczna nazwa, prawda? :) Zdjęcie zrobione w sierpniu 2010.


Pszczoła kontra pająk :) Nie wiem, w co się tam bawili, ale dwa potwory na jednym kwiatku wyglądały barrdzo fajnie.


Na koniec informacja z ostatniej chwili...Deichmann wyprzedał cały asortyment szpilek męskich. Zostały tylko damskie. Przykro mi, jeśli któryś z panów nie zdążył. 

Pozdrawiam i ściskam
:*

No to mamy dzień następny

Słońce powoli wychodzi i będzie rozświetlało już jesienne drzewa. Bo to dziś :) 
Zuzia zapytała dziś szykując się do przedszkola, czy to prawda, że pani jesień ma samochód :) Uśmiałam się. A tak swoją drogą ciekawe, jaką furę by wybrała??? Gdybyście były jesienią, czym chciałybyście jeździć? Ja chyba wybrałabym tira, żeby te wszystkie liście, kasztany, żołędzie i inne cuda mieć gdzie upchnąć:)
Dzień rozpoczynam pozytywnie. Tzn. wmawiam sobie, że będzie dobrze.
Buziaki i miłego dnia :*

22.09.2011

Jest mi źle

Przepracowałam cały dzień na takich obrotach, że króliczki Duracell nie byłyby w stanie mi dorównać. Wszystko, żeby nie myśleć o niczym innym, żeby nie pamiętać, zapomnieć chociaż na chwilę. Trochę się udało. Ale teraz dzień pracownika się kończy i zaczyna się popołudnie...melancholijne, mokre od łez, a wieczorem dokończę wino. O..i tyle. I jeszcze tylko dodam, że wszystko do dupy. Oczywiście zaczynam wmawiać własnej podświadomości, że wszystko będzie dobrze i działamy wraz z autosugestią nad pozytywnym przebiegiem spraw, ale nic nie poradzę, że te czary czasem nie działają. W rytmach tego cudownego utworu jadę do domu.



Wszelkiego rodzaju łechtanie mojej umęczonej duszy dozwolone i z góry :*

Ciao i miłego popołudnia

21.09.2011

Coś dla panów :) Deichmann proponuje :)

Będąc w pracy należy coś robić. Jeśli niemoc twórcza i brak zapału nie goni do roboty, to należy zapełnić czas przyjemnościami (o ile istnieje taka możliwość). Jest szansa, że te przyjemności pozwolą nam wejść z naszym umysłem na poziom odpowiedni do rozpoczęcia pracy :) Ja wybrałam oglądanie butów. Nie z zamiarem zakupu, nie z zamiarem szukania czegoś konkretnego. Tak tylko, chciałam pooglądać. Ale cóż znalazłam... :) Super szpilki, czarne, klasyczne...szkoda tylko, że męskie :D 
Z pozdrowieniami dla firmy Deichmann. Dla wszystkich zainteresowanych, buty dostępne w sklepie on line. 
Tym czasem uciekam, bo ja i mój umysł weszliśmy na poziom, na którym możemy popracować.
Buziaki i miłego dnia :*


19.09.2011

Po powrocie :)

No i skończyło się byczenie :) W sobotę wieczorem wróciłyśmy ze stolicy. Spędziłyśmy tam cztery dni. Udało mi się nawet zaliczyć leżenie na trawie w siostrzanym ogrodzie. Odpoczęłam trochę, zaliczyłam zakupy i naładowałam bateryjki...chociaż nadal nie chce mi się pracować :) W domu sajgon. Koty złośliwie nasikały mi na poduszkę w sypialni. Myślałam, że rozerwę i ogony powieszę w pamiątkowej ramce...Na ich szczęście dobrze się schowały, a ja już nie miałam siły na pogoń.

Jesień już rzuca żołędzie na głowę. W siostrzanym ogrodzie było co zbierać.


A żołędzie gubią kapelusze :)

Sweter dla Zuzi dzierga się małymi kroczkami. Już o nim wspominałam, więc pokażę w końcu odrobinę. Różowa włóczka to Czterdziestka (wełna z akrylem), a zielona to czysta wełna (nie pamiętam nazwy). Robię raglan od góry i planuję wszyć gruby plastikowy zamek zamiast guzików. Zuźka już jest zachwycona :) Tylko trochę nie może się doczekać, kiedy założy sweterek.




Będzie gruby, ciepły i w cudnych kolorach. To połączenie różu i zieleni barrdzo mi sie podoba. 
A wracając do moich zakupów....kupiłam buty, za  jakimi rozglądałam się już od jakiegoś czasu. Miały być trepy, z kożuchem, wywijane, a'la militarne... i proszę :) znalazły się, o takie cudne Mustangi :)


Idealne do mojego swetra, który ostatnio kupiłam. Garderoba jesienna powoli się uzupełnia :)

Pozdrawiam i lecę zrobić herbatkę.
Buzi i miłej nocki życzę.

13.09.2011

Kolekcja rośnie, portfel nie chudnie :):)

Mam wolne :) Do końca tygodnia nie mam obowiązków, chyba, że sama je sobie nałożę :) Nie zamierzam jednak robić nic ponad potrzeby dnia codziennego.Dziś rano wstałyśmy z Zuzią na meeeega luzie. Bez budzika otworzyłam oczy osiemnaście po siódmej. Mała chwilę później. Zawiozłam malucha do przedszkola i kręcę się po domu. Pranie nabiera mocy prawnej w misce, a słońce i wiatr na zewnątrz błagają, żebym je powiesiła. Kawa na parapecie wabi zapachem....Lody czekoladowe..hmmmm


Chwaliłam się ostatnio moimi torebkami. Dziś czas na prezentację :) 

Egzemplarz pierwszy, o którym nie wspominałam (chyba). Kupiłam ją jakiś czas temu (za całę 17 PLN). Dwa, może trzy m-ce.  Crossbag z granatowej skóry. Długi pasek, ciekawe zapięcie. Jest bardzo wygodna, pasuje do wszystkiego i bardzo ją lubię. Producentem jest Claudio Ferrici. Jeden z lepszych producentów torebek (i nie tylko). Opis z www.luxlux.pl doskonale opisuje tę markę.

Claudio Ferrici to połączenie jakości i estetyki, funkcjonalności i formy. Holenderscy i włoscy projektanci tworzą dodatki z myślą o najbardziej wymagających kobietach, które w równym stopniu cenią sobie wygląd torebki, co jej praktyczność. To raczej modna klasyka niż klasyczna, sezonowa moda.

TU sklep online...dla pocieszenia oka. Ceny są zaporowe. 



Kolejna, to wspominana dwa posty temu. Czarna, z tkaniny imitującej zamsz. Odkąd ją mam, nie nosze innej. Do wszystkiego, na każdą okazję. Ostatnio miałam ją razem z trampkami w kwiatki :) Produkcja: Papillon



Maleństwo od Dorothy Perkins :) To ona tak błysnęła podczas mojego polowania na sweter. Wersja imprezowa, wieczorowa. Kolejny cukierek do kolekcji :)



I jest coś jeszcze :) Wczoraj znowu tam byłam....chciałam tylko kupić jakieś ciuchy dla Zu. W drodze do kasy...
Malutka, wyjściowa Gucci :)) 10 PLN





To teraz Wy cieszcie oczka, możecie mi zazdrościć :) Ja jadę po Zuzię do przedszkola, zjemy coś pysznego i resztę dnia spędzimy razem. Buziaki



9.09.2011

Oszalałam :)

Kurczaki, nie zdążyłam zrobić zdjęć mojej nowej torby, a już mam kolejną !!!! Wczoraj miałam wolne popołudnie, więc udałam się na polowanie, do szperomarketu oczywiście. Celem był dłuuuugi sweter, taki płaszczowy, za kolana. Oczywiście znalazłam. Wełna z akrylem, piękny melanż w odcieniach szarościach. Z dużym, walającym się po moich ramionach kołnierzem, z kieszeniami. Achhhh, cudowny :) Cena: 38 PLN :)
Już właściwie wychodziłam i torebki omijałam szerokim łukiem, ale z oddali coś mi błysnęło. Obudziła się we mnie sroka. Złoty łańcuszek doprowadził mnie do prześlicznej, małej, czarnej torebuni na długim złotym łańcuszku. Dorothy Perkins, mała czarna z kokardką, cena: 13 PLN. Oczywiście fotek brak, ale nadrobię, obiecuję. Na razie cieszę się jak dziecko. KOCHAM TOREBKI, TOREBUNIE, TOREBUSIE!!!
Nie ma nic fajniejszego niż świadomość, że do każdego możliwego stroju w szafie czeka jedna z torebek i pasuje idealnie :) Kocham ten stan :)
Pozdrawiam i życzę miłego piątku :))

8.09.2011

Mam co chciałam..

To zapewne zbieg okoliczności, ale wczoraj upolowałam w szperomarkecie zajebistą torbę. Zbieg okoliczności, bo firmy Papillon, a to w tłumaczeniu z francuskiego oznacza motyl :))) A ja przecież uwielbiam motyle. 
Chciałam czarną torbę i mam. Prostokątna kopertówka na długim pasku. Wykonana z czegoś w stylu eko zamszu. Jest boska, niepowtarzalna, moja i kosztowała jedyne 18 PLN :) Oznacza to mniej więcej tyle, że powiększyła mi się kolekcja torebek, że mam taką jak chciałam i że zaoszczędziłam kilka stówek :) Oczywiście już dziś jest w użyciu. Po powrocie do domu strzelę fotkeł 
Zaliczyłam też wczoraj fryzjera, więc jestem nówka sztuka :)
Zmykam do pracy, a popołudniu nakarmię Was zdjęciami. 
Buziaki 


6.09.2011

Dzień do bani...zabiłam kurę :(

Wbiegła mi prosto pod koła...nielot jeden. Myślałam, że jak ją wezmę między koła to przeżyje, ale nie udało się. Uprzejmie zapukałam do gospodarza (byłam przekonana, że dostanę kilka lepszych :)), a on z uśmiechem wyszedł, rzucił okiem... "Eeee...to nie moja. To sąsiadów." Poprosiłam o złożenie kondolencji i pojechałam do pracy. Szkoda ptaszyska, ale po co głupia pchała się pod samochód. Zostawiła na zderzaku kilka piór i ślad po dziobie.Targają mną wyrzuty sumienia...

5.09.2011

Zu na weselu :)

Przed wyjazdem na urlop byłyśmy z Zuzią na weselichu u mojej koleżanki. Właśnie "wpadłam" na zdjęcia z tego dnia. Przy sali weselnej stał mini plac zabaw dla dzieci. Zuzia miała gdzie zaglądać :)





Buju...buju....



Oczywiście były tańce :)


Ale największą atrakcją było zbieranie płatków z podłogi i podrzucanie do góry :) Wszyscy tańczący musieli uważać, żeby nie zdeptać krasnala :)


A tu moja królewna przy fontannie...


Oczywiście nienaturalnym byłoby, gdybym pojawiła się na jakimś zdjęciu :) Przecież ja zawsze w roli fotografa :) A kieckę miałam taaaaaką cudną :)

Buziaki i miłego dnia


2.09.2011

Grafik pęka w szwach

Właśnie uświadomiłam sobie jak wiele rzeczy mam do zrobienia. Mam do wykonania 3 x Podaj Dalej
-Myszeczkunia
-Agnieszka
-Daria
Miłe Panie...pamiętam :)))
Tej samej Agnieszce należy się obiecana nagroda za licznik, więc kolejna rzecz do wykonania :)
Do tego mam nieskończone baletnice. Właściwie to jest tylko jedna na razie, więc zostało jeszcze 6...
Jestem w trakcie robienia swetra dla Zu. Dziergam go z doskoku, więc rośnie barrdzo powoli.
Za chwilę będzie czas czapkowo-szalikowy, więc jest plan na Zuziowe komplety. No i marzy mi się wielki, kolorowy, jesienny Summit!!!!! O TAKI :) Anust z Drutowalni uplotła takie cudo.






Może nadejdzie taki dzień, że będę w stanie go sama zrobić...ehh. A może któraś z Was chciałaby go zrobić za mnie, dla mnie?????
Do kompletu pozostaje marzenie o czekoladowym Clapotis :)) Wzór jest rewelacyjny. Barrrrrdzo mi się podoba. Może będzie łatwiej go wydziergać niż Summit :)
Kath ze Sztrik und Szik machnęła takiego giganta :)


Nic, tylko brać się do roboty :)
Pozdrawiam

1.09.2011

Sexy mama na urlopie :)



Postać Szanownego powyżej odpowiada natychmiast na pytanie: Gdzie one były?
Trafiłyśmy idealnie z czasem, bo w trakcie trwania Jarmarku Dominikańskiego. 
Byłam tak zachłyśnięta cudami, że nawet nie zrobiłam zdjęć :) Ręczna robota od A do Z. Wszystko to znam i widziałam wielokrotnie, ale w takiej ilości, na żywo nigdy wcześniej. 
Dzieciaczki dzielnie dreptały z nami, a my od straganu, do straganu. Bransoletki, rzemyki, wisiorki, torby filcowe, skórzane...wszystko piękne. Miałyśmy mega plan na zakupy biżuteryjne. Ja uwielbiam bransoletki, motyle, których było mnóstwo. Moja D podobnie, lubi się obwieszać :) 
Spędziliśmy tam kilka godzin. I w końcu obrałyśmy cel :) Nakarmiłyśmy zmysły fantastycznym klimatem dominikańskim, żeby na finiszu kupić zegarki Jellly Watch :D Wydeptałyśmy ścieżki na starym mieście tylko po to, żeby kupić kawałek nędznej gumy, ale za to modnej :))))) 

 Oczywiście między alejkami ze straganami pojawiały się też inne atrakcje. Zuzia podziwiała papużki, które zastąpiły chińskie ciasteczka i wyciągały wróżbę z pudełka.  




Kilka metrów od tego miejsca grupa B-boy'ów właśnie rozkręcała się ze swoim performansem :) Dawno się tak nie śmiałam. W naszej pamięci dożywotnio pozostaje boski Roman!!!, który trochę sierotką był...


...ale mięśnie i rzeźbę to on miałlłł... :)) 


...i próbował udowodnić, że ma też inne zalety :)


Przeuroczy prowadzący pokazał dupsko, ale wdzięcznie nim zakręcił :)


A chłopaki wywijali






Dzieciory nasze zachwycone, wrzuciły po monecie do B-boyowego kapelusza...a Romana chciałyśmy zabrać ze sobą ;)

Spacer zakończył się karmieniem gołębi, co wywołało uśmiechy na małych buziakach. 



A Sexy Mama dostała od córuni kwiatunie :)))



Pozdrawiam gorąco wszystkich, bez wyjątku!!!

Sexy Mama :)





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...