Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na maszynie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na maszynie. Pokaż wszystkie posty

22.05.2014

Becik wymarzony

Jestem już na ostatnim ciążowym OS'ie. Lada moment Zosia będzie z nami. Wczoraj spuchły mi nóżyny i nie mam już kostek. Pewnie zobaczymy się po porodzie :) Koleżanka powiedziała mi dziś, że spuchnięte nogi to znak o końcu ciąży. Niby jeszcze 2 tygodnie, ale kto wie, czy to nie dziś :) 
Moje rzeczy jeszcze na wierzchu, ale już zebrane w jednym miejscu (prawie wszystkie).Torba dla Zosi spakowana od 2 tygodni, ale brakowało mi becika/rożka. Pamiętając o tym, który kupiłam, gdy byłam w ciąży z Zuzią uznałam, że Zosi muszę uszyć sama. Kolory sklepowych mnie przerażają i budzą złe stany emocjonalne. Powstała więc kwestia materiału. Jak już wiecie, lubię szukać tkanin w lumpeksach i tym razem poszłam w tę stronę. Polowanie nie było trudne. Cel leżał cichutko w kąciku i na mnie czekał. Dziecięca poszewka na kołderkę. IDEALNA!!! Z jednej strony kremowe serduszka na kawowym tle, druga strona odwrotnie. Do tego bejbiątka z Kubusia Puchatka. Wyszliśmy razem zostawiając Pani w kasie 4 PLN. 


Kubusiowe postaci nie zostały wykorzystane, ale czekają na swoją kolej. Serduszkowa tkanina natomiast przeistoczyła się w mój wymarzony, dziewczęcy becik/rożek/kołderkę - wszystko w jednym. Jestem cholernie z niego zadowolona i dumna, bo to pierwszy, który uszyłam i do tego sama go sobie wymyśliłam :) Nic skomplikowanego w zasadzie, ale  czemu nie cieszyć się z cudownego efektu :) 

Becik ma wymiary 79/79 cm.
Zamiast rzepu, który pojawia się w sklepowych becikach zrobiłam wiązanie. Zawsze to dodatkowy element, który małe rączki będą mogły targać. I wg mnie wygląda ładniej.
Wewnątrz jest podwójnie złożona ocieplina. Dzięki temu w letnie dni będzie idealna, żeby położyć Zosię, a w chłodniejsze dni ogrzeje. 


Do kompletu uszyłam kwadratową podusię. Wykorzystałam każdy cm tkaniny.



Falbanka z bliska


***
Nie mam już siły na szycie, choć chęci mam ogromne. Brzuch mam już duży i ciężki :) Siedzenie mi nie sprzyja, a lekarz też odradzał takie formy sportu. Becik w związku z tym to prawdopodobnie ostatnia rzecz przed porodem. Nie chcę urodzić wcześniej, niż kalendarz przewiduje. Teraz muszę korzystać z ostatnich chwil, kiedy mogę posiedzieć, nic nie robić i nie pędzić do karmienia :) Już za chwilę nasze życie odwróci się do góry nogami i muszę być na to gotowa (o ile to możliwe). Termin cc mamy na 04.06, więc od dziś dwa tygodnie. Jeśli wcześniej nie wylądujemy w szpitalu, to jeszcze się odezwiemy :)

Pozdrawiam
Magda 








15.05.2014

Pepitka na sportowo

Kolejna rzecz, o której wspominałam. Upolowana razem z koszulką. Wzór od razu wpadł mi w oczy i nie było mowy, żeby ta kiecka nie wyszła ze mną. Tysiąc pomysłów miałam na nią zanim jeszcze zapłaciłam  Wczoraj nareszcie doczekała się pierwszego cięcia. Poznajcie ją jednak przed spotkaniem z nożycami.
Duża kiecka w rozmiarze XL. Nie było szans, żeby jej nie zauważyć.




I rozsądek podpowiadał, żeby ją po prostu zmniejszyć, ale wyobraźnia działała w podziemiu i miała inny plan.
Tym samym, pamiętając o wykroju spodenek wykorzystanym do piżamki, zabrałam się za spodenki, ale takie bardziej "ą, ę". Spodenki dla Zuzi naturalnie.

Ciach, mach na podstawie wykroju.
Do tego kieszenie wpuszczane sobie wymyśliłam.

(tu są najwierniejsze kolory)

I po 2, czy 3 godzinach spodenki były gotowe. Wykorzystałam podłożenie sukienki i wykroiłam spodenki tak, żeby podłożenie było na dole nogawki. Oszczędność czasu i materiału. W pasie zrobiłam gumkę i 
pasują na dupkę idealnie.
Zu zgarnięta z dworu, więc zdjęcia na szybko, spodenki wciągnięte w locie. Stylówa bardzo kolorowa, ale zwróćmy uwagę na spodenki :)


Kieszenie dość głębokie, żeby ręce swobodnie włożyć i coś ukryć ewentualnie. Wygodne, elastyczne ( w składzie materiału jest elastan, wiskoza i coś jeszcze, ale wszystko to razem rozciągliwe w jedną stronę).


Teraz, na zdjęciu widzę, że wzór mi się na półdupkach rozjechał, ale pierwszy raz szyłam taki printowy materiał i nie przemyślałam tego. Ale przód jest ok :)

Pozostał jeszcze spory kawałek kiecki. Cięłam ją od dołu i została górna połowa ( a może troszkę więcej). I plan jest na bluzę, albo marynarkę dla Zu. Może jeszcze przed porodem uda mi się ją uszyć. Trochę mi już ciężko przy maszynie siedzieć. Brzuchal mnie ciśnie, muszę wstawać i prostować gnaty :)
Gdyby jednak się udało, to się chwalić będę. 


Pozdrawiam i do następnego
Magda


12.05.2014

Jak zmniejszyć bluzę pokazuję :)

Dziś, po kilku tygodniach, zabrałam się w końcu za bluzę, którą kupiłam dla Zu. Jej zalety w formie ceny (5 PLN) i zaraz potem wyglądu wzięły górę nad rozmiarem. Bluza była o 4 lata za duża :) Metka mówiła o 12-13 latce. Bluza prosta, więc to była idealna robota na dziś. Nie było żadnego prucia, tylko cięcie, gięcie i szycie :) Z rozpędu, brak zdjęcia przed, ale to tak mało istotne. Chodzi tu o radość szycia, odmóżdżenie i skok w dal od codziennych cudownych informacji, jakie potrafią na mnie spłynąć. 
Do rzeczy więc..
Zgarnęłam z kratki z praniem Zuzową bluzę w rozmiarze odpowiednim i położyłam na przerabianej celem zdjęcia miary :) 


Po zdjęciu było cięcie i wyrównanie do prawej :)


Potem, żeby po równo było z każdej strony, przerabiana bluza na pół i równanie drugie strony...znowu do prawej? :) 


Oczywiście rękawy zostały skrócone po czym nastąpiło zszywanie szwów ściegiem overlockowym (szumna nazwa).

Następnie odzyskałam ściągacze z rękawów, przypięłam cztery razy zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko w dobrą stronę...


...przyszyłam...


...i bluza gotowa :) 


Nic spektakularnego. Po za samą bluzą, która mało tego, że ombre, to jeszcze kryształki błyszczące ma :) 
To była tylko rozgrzewka przed tym, za co się zabieram :)

***
Pozostał mi miesiąc do porodu. Czas tak mi spiernicza przez palce, że nie ogarniam. Torbę mam spakowaną w 3/4 dla Zosi. Moja nawet nie istnieje. Cały czas wydaje mi się, że czegoś brakuje mimo, że szafa pełna Zosiowych rzeczy. W czwartek wizyta u lekarza, więc już będziemy znali konkretny termin cc. Już nie mogę się doczekać. To będą nasze najcudowniejsze wakacje :) Zuzia bardzo się cieszy, że będzie miała siostrę, a ja, że będę miała kolejną gwiazdkę :)

Pozdrawiam

Magda

9.05.2014

Refashion, czyli szyjemy z uszytego.

Ostatni konkurs natchnął mnie do przeróbek. Mimo szafy zapchanej ciuchami do przerobienia musiałam odwiedzić lumpeksik i poszukać czegoś nowego :) Nie było to trudne. Jeden rzut okiem z daleka na wieszaki i trafiłam na kwiecisty wzorek. Podeszłam, pomacałam, zdjęłam z wieszaka, a tam super bluzka w rozmiarze xxl za całe 3 PLN :) No nic, tylko brać. 


Znalazłam wykrój szortów w Burdzie dla dzieci i przednią część bluzki wykorzystałam na wykrojenie spodenek. 


Tylna część bluzki przeistoczyła się w koszulkę. Wykrój zrobiłam na podstawie gotowej koszulki Zuzi. 
Tym  sposobem powstała piżamka dla Zuzi. Naturalnie już przetestowana :) 


Wykorzystałam wszystko, co mogłam. Kieszonka, która była przyszyta z przodu bluzki wylądowała z tyłu spodenek. Nic się nie zmarnowało. Zostały tylko jakieś ścinki materiału. 


Rzut na obszycie rękawków i dekoltu. 


Satysfakcja nie do opisania z wielu powodów. Zu ma nowy ciuch. Koszt 3 zł. Maszyna robiła to, co chciałam. Nic mi się nie plątało. Igła szła jak jej grałam. Cudowne szycie z cudownym efektem.
Mało tego, po raz pierwszy zrobiłam coś od A do Z na podstawie wykroju z Burdy. Może nic skomplikowanego, ale do tej pory byłam w tej kwestii dziewicą :) Wszystko robiłam na podstawie gotowych ubrań. Teraz już wiem, że Burda ma swój cel :) I to, że posiadam kilka jej egzemplarzy nie może się zmarnować. 
Wykrój szortów jeszcze na pewno wykorzystam. Tym razem na takie do "latania". 
Wizyta w lumpeksiku była bardziej owocna i przyniosłam więcej rzeczy, ale nie wszystko na raz. Powiem tylko, że będzie pepitka na sportowo.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kolejne przeróbki. 


30.04.2014

Co zaprzątało moją głowę

Biorę udział w konkursie organizowanym przez O-Rety i Brother (baner na pasku bocznym) i ostatnie dni planowałam i szyłam ciucha z ciuchów :) Trzymajcie kciuki. Praca wysłana, a efekty możecie zobaczyć tu

https://www.facebook.com/events/612696315490102/permalink/627953960631004/

Nie rozpisuję się, bo goście niedługo przyjeżdżają i do garów muszę lecieć. Buziaki przesyłam i życzę cudownej majówki.



11.04.2014

Niespokojne ręce

Powinnam w te pędy pochwalić się koszyczkiem pięknie usztywnionym, ale...nawet się za to nie zabrałam. Inne pomysły okupowały moją głowę i ręce. Wszystkiego robiłam po trochu. Bo i sukienka do skończenia, i torba do zrobienia na prezent urodzinowy, i koronki wpadły w ręce i Le Chat Noir podsunęła fajny schemat na czapkę :) Same rozumiecie, że nie łatwo wszystko rzucić w kąt, żeby jeden koszyczek zrobić.
Wiem, zajęłoby mi to 15 min. :)

Schemat na czapeczkę prosty, ale mnie urzekł i musiałam w te pędy zrobić taką dla Zosi. Uznałam, że Zuzia jest już za duża na takiego "cukierka". Zuzia woli czapki młodzieżowe :)
Znalazłam w zasobach kordonkowych dwa odcienie różu i zrobiłam czapkę podwójną nitką. Wyszedł fajny różowy melanż. Zamiast kwiatków zrobiłam oliwkowy łańcuszek dla kontrastu. 


Sukienka Zośkowa powoli rośnie. Nie wiadomo jednak, czy będzie sukienką, czy raczej tuniką :) Forma sukienki byłaby lepsza z bawełny. Tak jak w oryginale. 


***
Wczoraj Zuzia bawiła się na przyjęciu urodzinowym. Na prezent było złożone zamówienie - torba do przedszkola mieszcząca kanapki i napój. Na początku usłyszałam, żeby na torbę naszyć coś związanego z Violettą (film dla nastolatków, który oglądają dzieci i są zakochane bez pamięci w głównej bohaterce - wg mnie koszmar). Udało mi się przetłumaczyć Mamie, że sześciolatka nie potrzebuje takich wynalazków i zrobiłam torbę wg mojego pomysłu. Dżins już znacie stąd. Na podszewkę wykorzystałam tkaninę, która została mi po balerinowym szyciu. Szycie torby wg schematu, który poznałam TU. Jeśli jeszcze nie byłyście na tej stronie, to polecam. Jest tam mnóstwo fantastycznych pomysłów. 

Moja, a właściwie już Kingi torba prezentuje się tak


Na klapie kwiatek z perełką, a w środku wesołe baletnice. Wewnątrz zrobiłam niewielką kieszonkę na drobiazgi. 
Wszystko szyłam nicią w kolorze brudnego różu, żeby klapa nie była taka zwykłą, dżinsowa.  
Wyszła niewielka, dziewczęca listonoszka. 


Obdarowana zadowolona, więc dla mnie miód na serce :)
 ***
Moje niespokojne ręce złapały coś jeszcze. 



Na razie wzorem podstawowym obszywam serducho. Marzy mi się podusia zdobiona taką koronką . Tylko czasu i rąk za mało. 

Pozdrawiam 

Magda

18.03.2014

Nie dam się maszynie :)

Pozbierałam się po choróbsku. Piątek był strrrraszny, ale już w sobotę i  w niedzielę było coraz lepiej. Wszyscy wyzdrowieliśmy i zaczęliśmy kolejny tydzień bez chusteczek w kieszeniach. 
Ja natomiast pobudzona byłam do szycia. Od rana wiedziałam, że muszę uszyć sukienkę dla Zosi. Wydawałoby się, że problemów żadnych nie należy przewidywać. Tkaniny pod ręką, nici, maszyna i wszystko, co niezbędne. Wykrój zrobiłam na podstawie już posiadanej sukienki. Banał. Wykroiłam, przyłożyłam jedno do drugiego, czy jest jak należy, przypięłam szpilkami i do maszyny. Postanowiłam nie obrzucać brzegów tkaniny, tylko zszywać je od razu ściegiem typu overlock. Już przy pieluchowych gaciach dorosłam do tego, że to oszczędza czas i pięknie traktuje brzegi tkaniny. 
Szyłam sobie i szyłam... I coś mi się zaczęła nitka plątać, a to mi coś za luźno z góry, a to z dołu..wrrrrrrr. Nerwy mnie już niosły na wysokości lamperii i znalazłam przyczynę :) Nić w bębenku odczepiła się z tego tam takiego, o co to ma się trzymać i wirowała na luzaku, jak jej się chciało. No to poprawiłam i doszyłam falbankę na dole sukienki. No i znowu schody. Chcąc przestebnować falbankę znowu dupa. Otóż górna nitka od dołu robiła luźne pętelki. Szlag jasny mnie trafił, jak mijała kolejna godzina mojej walki. No i tu kolejna niespodzianka. Otóż nitka ze szpulki idąca ominęła jeden zakręt i jej naprężenie było nie takie, jak należy. I kręcenie regulatorem napięcia nici guzik w takim przypadku pomagał. 
W końcu udało mi się skończyć sukienkę. Poświęciłam jej tyle czasu, co uczestnicy jednego odcinka Project Runway na jedną kreację. Powinnam być dumna, bo dopracowane, dopieszczone, wygłaskane....Tylko że to metra tkaniny nawet nie pochłonęło, konstrukcja żadna, tkanina niewymagająca, jeden kolor nici. 
Nerwy nie są dobrym doradcą. Wiem to nie od dziś, ale jak tak bardzo chcę coś zrobić i maszyneria staje okoniem to chętnie kopnęłabym ją w tę rybią dupę.

Efekt końcowy mnie uspokoił i jestem zadowolona :)

















Jest coś jeszcze :))
Posiadam maszynę, tę konkretną (Elna 6200), od 3 lat. Długo :) Przez cały czas jej posiadania oglądałam mnóstwo filmików z tutorialami, recenzji innych modeli i za każdym razem ogarniał mnie zachwyt, kiedy widziałam, że maszyna posiada wbudowany obcinacz nici. Też taki chciałam mieć. Ale nie miałam, to używałam nożyczek.
Do wczoraj :)

Moja maszyna ma taki obcinacz.......... Tak wnikliwie ją rozgryzałam, że aż trzy lata mi to zajęło. Zaznaczę, że w opisie producenta jest to ujęte.
Po całym, ciężkim dniu (nie tylko ze względu na fochy maszyny, ale dość opowieści), uśmiałam się z siebie do łez :)

Ja Wam mówię, Wy też macie coś, o czym nie wiecie ;)

Pozdrawiam i dziękuję za wytrwałość w czytaniu :)

Magda



8.03.2014

Weekend na kanapie

Taki ładny dzień, a my udupione w domu. Zuzię wczoraj dorwał wirus i walczymy z temperaturą i zakrętasami w główce. Plany były wyjazdowe, ale choróbsko musiało nam wszystko popsuć. Siedzimy więc w domu i snujemy się między kanapą, łóżkiem Zuzi, a kuchnią. Ja zakichana, ale mam nadzieję, że ten sam wirus nie przelezie na mnie, bo nie chciałabym się o szpitalne łóżko podpierać. 
Nadal dziergam entrelacowy kocyk, chociaż mozolnie mi to idzie. Cały czas tłumaczę sobie, że mam czas do jesieni :) Wcześniej jednak chciałabym zrobić koszyki ze sznurka. Jeden marzy mi się duży, w którym zmieszczą się kocyki dla Zosi. Potrzebuję też kilka mniejszych na gadżety dla bobaska i jeden na pieluszki. 
I w związku z tym mam prośbę do Was. Jeśli znacie jakiś konkretny sklep w internecie, gdzie można kupić sznurek do wykonania takich koszyków, to byłabym wdzięczna za podpowiedź. Chodzi mi o sznurek sprawdzony. Widziałam taki w kilku sklepach, ale nie wiem, z którego zamówić, a nie chcę bawić się w testerkę i kupować kota w worku. Z góry dziękuję za pomoc.


Pozdrawiam

(na zdjęciu kolejna czapka dla Zosi)




6.03.2014

Jak pieluchę upchnąć w gacie :)

A no są sposoby. Ja, wyobrażając sobie małą dupkę opasaną w pieluchę, wybrałam uszycie gaci dla naszej Zochy. Pomysł takim piorunem wdarł się do mojej głowy, że na bezdechu leciałam do maszyny. Już w drodze wiedziałam jaką tkaninę wyciągnąć, który t-shirt wykorzystać i na podstawie czego zrobić wykrój. Dawno się tak nie ubawiłam przy maszynie. Nigdy wcześniej nie szyłam takich maleństw, tym bardziej efekty wychodzące spod igły zachwycały mnie i pobudzały, już i tak rozbujane, instynkty macierzyńskie :) 
Na rozgrzewkę zaczęłam od czapeczki. W ruch poszedł t-shirt mojego Lubego :) Nowiutki, nieśmigany. 

Linczu po zniszczeniu koszulki nie było :) A to dlatego, że tydzień temu przyszły pocztą, zamawiane z logo firmy i moim zadaniem było ich skrócenie. Podwinęła mi się noga, a raczej źle podwinęła mi się koszulka i ciachnęłam za dużo. Tym sposobem trafiła w moje ręce :)

Przepis na czapkę był prosty. Na rękawku koszulki narysowałam sobie kształt czapki wykorzystując oczywiście podwinięcie rękawka, żeby zaoszczędzić na czasie. Wycięłam, wymyśliłam aplikację, naszyłam i dosłownie po kilkunastu minutkach czapa była gotowa.




Zaraz potem zrobiłam kolejny wykrój z materiału w groszki i uszyłam kolejną. Tym razem już z podwinięciem własnym.


Tym sposobem powstały dwie :) 

No i w końcu gacie. Zamysł był taki, aby do każdej czapki uszyć do kompletu pielucho-schowek :)
Po krótce pisząc, wykrój zrobiłam na podstawie posiadanych śpiochów dla noworodka, tylko ominęłam stópki, robiąc na dole otwory na stopiszcza :) 
Wszystko szyte z odpowiednim namaszczeniem, żeby nie gryzło, nie drapało, było luźne i miało miejsce na wspominaną po wielokroć pieluchę. W pasie żadnych gumek, żeby nie cisnęło, tylko podwójnie złożony materiał. Wewnątrz wszystko "obleciane" overlock'owym ściegiem. Aż dumna jestem :)

I tak oto groszkowy komplet




I serduszkowy :)

z przodu, razem z czapą


i z tyłu



W serduszkowym komplecie w pasie wykorzystałam kołnierzyk koszulki i tym sposobem moje wyrzuty sumienia po jej bezmyślnym skróceniu troszkę się zmniejszyły. W końcu materia nie poszła na marne, a jeszcze jej trochę zostało na małe body :) 
Groszkowego też mam jeszcze sporo, więc jakaś bluzka może na długi rękaw? Póki mnie wena nie opuści szyć będę :)

P.S. Zdjęcia fatalne, ale wszystko było robione na gorąco, przy maszynie. Na modelce latem obiecuję zrobić najpiękniejsze :)

Pozdrawiam, spycham komputer ze stołu i szyję dalej :)
Magda

17.02.2014

Kolejny prezent urodzinowy

Po rozdaniu walentynkowym, Zuzia powiedziała, że obdarowane misiami dziewczynki były zachwycone, a kilkoro pozostałych dzieci (włączając w to chłopców) prosiło Zu, żeby im też u mamy załatwiła podobne :) Wiemy, że dzieci to najlepsi krytycy naszej twórczości, tym bardziej było mi miło :) Na pewno zrobię jeszcze jakieś misie, bo ciężko odmówić dzieciakom :)

W piątek, przez przypadek, dowiedziałam się, że Zu ma zaproszenie na urodziny koleżanki. Przez przypadek, bo w rozmowie przez telefon z koleżanką :) Na koniec rozmowy powiedziała "Do zobaczenia w niedzielę". I to mnie zastanowiło, bo nie pamiętałam, żebyśmy my, albo nasze córki się umawiały. Nastąpiła weryfikacja i upewnienie, czy aby na pewno zaproszenie jest w plecaku i zaproszenie się potwierdziło. Pozostałą kwestia prezentu. I tu cudowne wycie matki! Bo piątek już ku końcowi, sobota zaplanowana od rana do samej północy, impreza w niedzielę na 15, a czas na zrobienie prezentu niemal żaden. Na szczęście pomysł zakwitł już w piątek wieczorem, także musiałam tylko zasiąść do maszyny W NIEDZIELĘ :) 
Tym razem padło na torbę fold-over, czyli taką, która po założeniu na ramię składa się na pół, albo na mniej :) I to był strzał w dziesiątkę, bo szyje się ją bardzo szybko. Bez dodatkowej klapy. Kieszeni dodatkowych też nie robiłam. Wyrobiłam się czasowo idealnie, bez pośpiechu. Jeszcze na spokojnie ocykaliśmy obiad i Zu punktualnie była na imprezie. 
Ze względu na ograniczony czas zdjęcia na szybko "po robocie". 

Torba złożona, czyli forma, w jakiej jest wisząc na ramieniu

Rozłożona

I rzut na wnętrze

Zarówno wnętrz, jak i zewnętrze to tkaniny z IKEI. Obie grube i ciężkie, więc idealne na torbę. 
Jeśli potrzebujecie szybkiej i jednocześnie efektownej torby, to uważam, że ta jest świetna. Można dodać do niej kieszenie wewnątrz i na zewnątrz. Dodać jakieś aplikacje, koronki...co kto lubi. Jak jest więcej czasu, to i torba może być bogatsza. Planuję uszyć dla siebie taką, tylko z większym przytupem. 
Zanim jednak torba, to jestem w trakcie robienia sweterka na szydełku dla Zosi. Brakuje mu już tylko rękawków i wykończenia. Pochwalę się jak skończę. 
A tym czasem pozdrawiam

Magda

3.02.2014

Torba borba

Jutro zamieniło się w popopopojutrze, ale samopoczucie jakoś mnie odwiodło od pisania. Obiecałam pochwalić się torbą uszytą dla Zu, ale nie zrobiłam jeszcze zdjęć. Tak to jest, że jak twór pozostaje w rękach domowników, to robienie zdjęć się odwleka. Ale, żeby nie być zupełnie gołosłowną, torba będzie, ale inna. I ta, która miała stać się prezentem, załapała się na zdjęcia na gorąco. Zu wybierała się na urodziny do swojej kumpelki i z uwagi na to, że jej własna torebka podoba jej się bardzo, uznała, że prezentem dla Emi będzie torba. W związku z powyższym żądaniem wywlekłam pudła z tkaninami i na podobiznę Zuziowej uszyłam Emilkową, acz większą. Tak, żeby zmieściło się więcej gadżetów. Prezentacja na mojej denatce. 




Torba klasyczna. Wewnątrz nie ma dodatkowych kieszeni, bo czas był ograniczony, ale jest pojemna i obdarowana jest zadowolona. Książki do angielskiego mieszczą się idealnie i takie też będzie przeznaczenie torby. (EDYCJA: Emi właśnie przyszła do Zu z torbą, czyli nie tylko angielski :))
Tkanina wierzchnia to dżins, który kiedyś kupiłam z przeznaczeniem na spódnicę. Na zdjęciach widoczna jest lewa storna materiału. Na prawej łączenia między elementami wzoru są błyszczące, a to nie wygląda  dobrze. Podszewka to gruba, ikeowska bawełna. Tutorial do jej uszycia znalazłam TU. Od początku do końca opisane, jak podobną torbę wykonać. Polecam.
Torba Zuzi jest mniejsza i uszyta z jednolitego dżinsu. To jedyne różnice, ale nie podając dokładnego terminu  nią też się pochwalę :)
Pozdrawiam
Magda
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...