21.02.2012

Wspomnienia dziergane

Rok 2008
To był maj :) Zuzia miała wtedy półtora roczku :) A ja oczywiście z szydełkiem w dłoni "rzeźbiłam" maleńkie formy.
Pierwsze na warsztat wskoczyło bolerko. Proste w wykonaniu, idealne do dziergania z zamkniętymi oczami :) Zrobione z kordonka beżowego Ariadna (tego grubszego). Kwiatki z bawełny. Mam je do dziś w moim magicznym pudełku pełnym dziergotek przeróżnych.


Trzy tygodnie później gotowe było poncho :) Robiłam je jakieś dwa dni. Równie proste wykonanie co przy bolerku. Pastelowe kolory, jakieś akrylowe włóczki. Zuzia ani razu nie miała go na sobie, bo nigdy nie lubiła tego typu wdzianek. Komuś je oddałam :)


Nie ma jakiegoś szczególnego powodu, dla którego wspominam. Wpadłam na te zdjęcia na penie i zdaje się, że nie miałam okazji pokazać tych cudaczków :)
Ale jak tak sięgnę pamięcią, to w tamtym czasie dziergałam szydełkiem na potęgę. Każdego dnia powstawał na pewno jakiś kapelusik, albo czapeczka. Nie potrafiłam obejść się w ciągu dnia bez dziergania. 
Właściwie to ja już tak od 6 lat mieszam we włóczkach... Leci ten czas, leci :)

Pozdrawiam 


3 komentarze:

  1. no ale fajnie, że cos po tym czasie zostaje:)) nie siedzi sie z załozonymi rękami przed przysłowiowym telewizorem:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ja ciut krócej we włóczkach mieszam i... już nie wyobrażam sobie, że może być inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne te małe formy - ponczo szczególnie urokliwe i takie dziewczęce przez ten zestaw kolorów.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...