A no są sposoby. Ja, wyobrażając sobie małą dupkę opasaną w pieluchę, wybrałam uszycie gaci dla naszej Zochy. Pomysł takim piorunem wdarł się do mojej głowy, że na bezdechu leciałam do maszyny. Już w drodze wiedziałam jaką tkaninę wyciągnąć, który t-shirt wykorzystać i na podstawie czego zrobić wykrój. Dawno się tak nie ubawiłam przy maszynie. Nigdy wcześniej nie szyłam takich maleństw, tym bardziej efekty wychodzące spod igły zachwycały mnie i pobudzały, już i tak rozbujane, instynkty macierzyńskie :)
Na rozgrzewkę zaczęłam od czapeczki. W ruch poszedł t-shirt mojego Lubego :) Nowiutki, nieśmigany.
Linczu po zniszczeniu koszulki nie było :) A to dlatego, że tydzień temu przyszły pocztą, zamawiane z logo firmy i moim zadaniem było ich skrócenie. Podwinęła mi się noga, a raczej źle podwinęła mi się koszulka i ciachnęłam za dużo. Tym sposobem trafiła w moje ręce :)
Przepis na czapkę był prosty. Na rękawku koszulki narysowałam sobie kształt czapki wykorzystując oczywiście podwinięcie rękawka, żeby zaoszczędzić na czasie. Wycięłam, wymyśliłam aplikację, naszyłam i dosłownie po kilkunastu minutkach czapa była gotowa.
Zaraz potem zrobiłam kolejny wykrój z materiału w groszki i uszyłam kolejną. Tym razem już z podwinięciem własnym.
Tym sposobem powstały dwie :)
No i w końcu gacie. Zamysł był taki, aby do każdej czapki uszyć do kompletu pielucho-schowek :)
Po krótce pisząc, wykrój zrobiłam na podstawie posiadanych śpiochów dla noworodka, tylko ominęłam stópki, robiąc na dole otwory na stopiszcza :)
Wszystko szyte z odpowiednim namaszczeniem, żeby nie gryzło, nie drapało, było luźne i miało miejsce na wspominaną po wielokroć pieluchę. W pasie żadnych gumek, żeby nie cisnęło, tylko podwójnie złożony materiał. Wewnątrz wszystko "obleciane" overlock'owym ściegiem. Aż dumna jestem :)
I tak oto groszkowy komplet
I serduszkowy :)
z przodu, razem z czapą
i z tyłu
W serduszkowym komplecie w pasie wykorzystałam kołnierzyk koszulki i tym sposobem moje wyrzuty sumienia po jej bezmyślnym skróceniu troszkę się zmniejszyły. W końcu materia nie poszła na marne, a jeszcze jej trochę zostało na małe body :)
Groszkowego też mam jeszcze sporo, więc jakaś bluzka może na długi rękaw? Póki mnie wena nie opuści szyć będę :)
P.S. Zdjęcia fatalne, ale wszystko było robione na gorąco, przy maszynie. Na modelce latem obiecuję zrobić najpiękniejsze :)
Pozdrawiam, spycham komputer ze stołu i szyję dalej :)
Magda