...owiewał samochód jeszcze na długo przed naszym celem. Słońce w pełni i sól w powietrzu uzbroiły nas w mega pozytywną energię. W czasie kilkunastominutowego postoju na przejeździe kolejowym, przez otwarte szyby wdzierała się plaża, piasek i wizja rozpoczętego urlopu.
Zaraz po rozpakowaniu dwóch samochodów :) zapakowanych po dachy polecieliśmy wszyscy na plażę. A było nas sztuk 5; dla uściślenia: 3 sztuki dorosłe, dwie nieletnie, a właściwie małoletnie. Wśród 3 dorosłych jedna męska, chwilowo towarzysząca, 2 pozostałe...hmmmm, sztuki, że hoho :)
Wiało, dmuchało, woda była zimna, ale pierwsza radość z leżenia na piasku i moczenia nóżek zaliczona :) Zuzia odrobinę pokazała różki, ale zrzucam to na barki rozluźnienia wakacyjnego i hiperwentylację nadmorską.
Nie wdając się w szczegóły....po godzinie znów byliśmy na plaży. Odpowiednio ubrani, gotowi do kopania w piasku i do powitania z przytupem nadmorskiej bryzy .
Różowe smakowało wyśmienicie i na jednym się nie skończyło. I tu info dla Inkwizycji :) Nie przyjęłam tych % z Zuzią, ona jeszcze nie pije :) Całość wypita z moją ukochaną Towarzyszką gier i zabaw :))) Buzia dla D. Dzieci w tym czasie kopały wraz z szanownym Małżonkiem (nie moim!!!). Małpie harce trwały do około 22 :) Chyba...ciemno było w drodze powrotnej :)
Udany początek, dzieci szczęśliwe, mamuśki pełne energii...tylko Pan Mąż następnego dnia musiał wracać...ale czy my się tym przejmowałyśmy??? NIE :)
Buziaki gorące i pozdrowienia szczególne dla mojej Mader :))) Ujawniła się w końcu i zostawiła komentarz :)
Ciao :)
Zaraz po rozpakowaniu dwóch samochodów :) zapakowanych po dachy polecieliśmy wszyscy na plażę. A było nas sztuk 5; dla uściślenia: 3 sztuki dorosłe, dwie nieletnie, a właściwie małoletnie. Wśród 3 dorosłych jedna męska, chwilowo towarzysząca, 2 pozostałe...hmmmm, sztuki, że hoho :)
Wiało, dmuchało, woda była zimna, ale pierwsza radość z leżenia na piasku i moczenia nóżek zaliczona :) Zuzia odrobinę pokazała różki, ale zrzucam to na barki rozluźnienia wakacyjnego i hiperwentylację nadmorską.
Nie wdając się w szczegóły....po godzinie znów byliśmy na plaży. Odpowiednio ubrani, gotowi do kopania w piasku i do powitania z przytupem nadmorskiej bryzy .
Różowe smakowało wyśmienicie i na jednym się nie skończyło. I tu info dla Inkwizycji :) Nie przyjęłam tych % z Zuzią, ona jeszcze nie pije :) Całość wypita z moją ukochaną Towarzyszką gier i zabaw :))) Buzia dla D. Dzieci w tym czasie kopały wraz z szanownym Małżonkiem (nie moim!!!). Małpie harce trwały do około 22 :) Chyba...ciemno było w drodze powrotnej :)
Udany początek, dzieci szczęśliwe, mamuśki pełne energii...tylko Pan Mąż następnego dnia musiał wracać...ale czy my się tym przejmowałyśmy??? NIE :)
Zu na piasku
Dzieciaki razem
Maks
Biegiem po wodę
Ten nieostry to Maks... i wcale nikt nim nie rzucał :)
Wykopaliska :)
Tylko jednym gestem mogę podsumować początek urlopu :)
Buziaki gorące i pozdrowienia szczególne dla mojej Mader :))) Ujawniła się w końcu i zostawiła komentarz :)
Ciao :)
super!!! kiedy tak o tym piszesz to chailoby sie siasc nad morzem...
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że znów będzie trzeba rok czekać...
OdpowiedzUsuńTak niedawno tam byłam i znów bym chciała ;)
OdpowiedzUsuńSmyk zakochał się w plaży, falach, piasku. Za rok jadę z nim znów, a co!
RE: Madziu, ja wiem, że nagrodą może być wszystko. Tylko ja właśnie nie umiem się na oś zdecydować :(
OdpowiedzUsuńSądzę, że nawet nie zastanawiając się długo, zapełniłyście lukę po mężu mojej mader :) takim sztukom "że hoho" na pewno nie sprawiło to większego problemu! po zdjęciu latającego brata, przywiezionych tatuażach i Waszych uśmiechniętych twarzach, które takie zostaną do następnego razu, SZCZERZE ŻAŁUJĘ, że z Wami nie pojechałam :(( buziaki,Twoja Słodka N. :)
OdpowiedzUsuń