No i nie starczyło cierpliwości :) Po pierwsze dokupienie włóczki (wcześniej nie analizowane) nie możliwe z kilku powodów. Nie pamiętam jaka to włóczka, a w pasmanterii na macanta nie trafiłam na tę samą, ani nawet podobną. Po drugie, byłam w Pepco i wlazła mi perfidnie w ręce fioletowa poduszka, błagając jednocześnie o zapakowanie w jakąś poszewkę :) Tymże sposobem mam poduszkę, z której jestem barrrdzo zadowolona.
Zamknięcie jednego projektu prowokuje do rozpoczęcia kolejnego (jakbym miała ich mało "w trakcie"). Zuzia też będzie miała poduszkę. Naturalnie pasującą do wystroju jej pokoju, gdzie przewaga różu jest oczywista. Chcąc uniknąć przeróżowienia poduchy, wplatam więcej białego. Tubylcza zwierzyna zadowolona, kontrola jakości odebrała pod względem miękkości. Mogę dziergać dalej :)
A tak zupełnie przy okazji znalazłam czapeczkę, którą wydziergałam na dzień przed urodzeniem Zuzi :) Kolor kompletnie nie Zuziowy, chociaż wiedziałam, że będzie dziewczę. To chyba był zabijacz czasu :) Dziś idealna czapa dla lali.
Pozdrawiam tymczasem i oddalam się w celu dziergania Zuziowej poduchy.
Piękne poduszki, a czapeczka urocza.
OdpowiedzUsuńNie kazdy projekt musi kończyć się tak, jak był zaplanowany. Ważne ze sa poduszki!
OdpowiedzUsuńAnka
Ale masz fajne poduszki, super:)
OdpowiedzUsuńSuper te poduszki wyszły!!! Szybkość ich robienia rewelacyjna!!! Laleczka chyba zadowolona z tak pięknej czapeczki:) Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńWidocznie to miała być poduszka i to jaka fajna poduszka :) A czapeczka jest urocza z tym pomponem na czubku.
OdpowiedzUsuń