Och, jaki miałyśmy cudny spacer. Jesiennie-kolorowo, słonecznie, ciepło. Oczywiście aparat w dłoni.Takie warunki trzeba uwieczniać na zdjęciach :) Zuzia bawiła się doskonale, a ja pełen relaks :)
Czapka i chusta wykonana oczywiście przez mamusię (przeze mnie znaczy :) w zeszłym roku. Czapa zaczęła niemiłosiernie gryźć (włóczka z wełną), więc wstąpiłyśmy do sklepu (wcale nie dziecięcego), żeby kupić nową. Wybór był najlepszy z możliwych. Kolor, fason, wzór. Wszystko na miejscu :) Śmiałam się, że moja Zu wygląda jak "menel" rozgrzewający wnętrzności hot-dogiem :))) Jakoś tak mi się skojarzyły te bezpalczaste rękawiczki i wielka czapa :)
Dla mnie ten spacer, poza relaksem, był sygnałem, że szybko należy kończyć Gail. Już cieniutki otulacz, choć ulubiony, nie wystarcza.
Idziemy robić kolację, a potem do drutów :) Plan na dzisiejszy wieczór to wydzierganie dwóch motków kobaltowych, co wiąże się z zakończeniem chusty. Trzymajcie kciuki, żebym jutro nie musiała marznąć na kolejnym spacerze.
Kończąc, dziękuję wszystkim za odwiedziny. Nawet nie zauważyłam, a stuknęło mi ponad 10 000.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
Buziaki
Super spacerkowe zdjęcie.
OdpowiedzUsuńa jaka ładna czapeczka... :)
OdpowiedzUsuńEee tam menel :))) Rękawiczki ostatecznie markowe :) A zdjęcia i modelka są urocze.
OdpowiedzUsuń