30.12.2011
29.12.2011
Od nienawiści do miłości
W czasach, kiedy byłam bajtlem ledwo trafiającym do toalety, w maminej kuchni na szafkach widniały włocławskie dzbanki, fajansiarskie kubki i różne temu podobne. Wtedy nie zwracałam na wyżej wymienione uwagi. Kiedy jednak dorosłam, otoczyłam wszystkie, które pozostały w całości obrzydzeniem i nienawiścią. Nie na tyle, żeby tłuc i wyrzucać, ale co najmniej chować w najgłębszych zakamarkach. Och jak mnie drażniły niebieskości włocławka. Jaką wsią mi to zajeżdżało w naszej wielkomiejskiej kuchni :) Na szczęście nigdy nikomu nie przyszło do głowy wyrzucać tych, które pozostały w całości. Od lat dwudziestu stały ów fajanse na kuchennej szafce, wyyyyysoko. Kurzyły się, ktoś (zwykle ja) czasem je umył i odstawiał w to samo miejsce. Do wczoraj, kiedy to otoczyłam wszystkie "kurczaczki" kwoczą miłością. Umyłam, wychuchałam, wygłaskałam i biorę do rąk z wielkim namaszczeniem. Leciwe porcelany rzuciły mi się w oczy z wysokości kuchennych i kazały czym prędzej na taboret się wdrapać. Ochy i achy sadzę na lewo i prawo, bo to cudne wszystko, bo leciwe, bo, jakby nie było, rodzinne dziedzictwo. Tyloletnie, że aż starsze ode mnie. Nie oddam, nie wypuszczę z rąk, kuchnię ozdobię i póty będzie ze mną, puki nie potłucze się w drobny mak :)
Moi mili,
Fabryka Porcelany Wałbrzych
I włocławskie cuda
Cukier i Mąka stoją już w szeregu ze współczesną porcelaną, a niebieskości wylądują na oknie kuchennym, jak będzie czas na usunięcie aranżacji świątecznej :)
Nawiązując dalej do miłosno-nienawistnych perturbacji muszę wspomnieć o summicie. I znowu...dawno temu spróbowałam, bom się zakochała we wzorze. Po kilku rządkach coś nie poszło i stwierdziłam, że nic poza ciskaniem drutami z tego nie będzie. Zawzięłam się wczoraj i moimi super extra nowymi drutami zaczęłam summit. Coś nie poszło, ale nie poddałam się. Zaczęłam jeszcze raz i wyszło :) Zrobiłam tylko cztery kolumny, bo chciałam mieć efekty natychmiastowe. Okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Oto i moja próbka :)
Z opisem in polish pod ręką wszystko wychodzi super. Tylko teraz, kiedy już wiem jak, to nie do końca jestem pewna, czy chcę taki szal :)
Pozdrawiam
27.12.2011
Powrót do gail i Knit Pro
Pamiętacie? TU meldowałam rozpoczęcie mojej drugiej w życiu gail. Dziergałam i dziergałam i jakoś mi się w końcu odechciało. Zamknęłam oczka i rzuciłam w kąt. Wczoraj natchniona dzierganiem wyciągnęłam ją z otchłani koszyka, wrzuciłam na druty i wydziergałam włóczkę do końca.
Nie starczyło na wykończenie wg wzoru, ale jest 5 liści i wykończenie szydełkiem. Kolor uwielbiam, chustę też, tylko jakoś tak zimy nie widzę i będzie raczej leżała w stanie nieużywalności.
Tu widać blokowanie od tak, nie równo, byle naciągnąć odrobinę :) Ważne, że skończona.
Wzór jeszcze mi się nie znudził, więc jest szansa na kolejną. Może tym razem z bawełny?
Mam mega motywację do dziergania, a to za sprawą prezentu, jaki Mikołaj podrzucił pod choinkę.
Otóż drogie moje dostałam Symfonie Rose Interchangeable Needle Set, co po naszemu oznacza
zestaw drutów Knit Pro z drewna brzozowego :) JEST BOSKI!!!
8 kompletów drutów, od 3,5 do 8
4 żyłki (60, 80, 100 i 120), końcówki na kable, klucze łączące (które nie mam pojęcia jak i po co :))
i wszystko w takim cudnym, poręcznym, mieszczącym się na parapecie (czyli pod ręką) pudełku
Ot i moja motywacja do dziergania :) Mając tyle mercedesów pod jednym dachem trudno nie sięgać po włóczkę. Nie wiem co je różni od Addi Click, czy Hiya Hiya (ta nazwa mnie rozwala), ale na pewno czuję różnicę między KP, a moimi pasmanteryjnymi aluminiowymi. Dzierga się odlotowo. Polecam :)
Pozdrawiam poświątecznie i życzę miłej nocki.
25.12.2011
Święta, święta :)
Piekłyśmy je po raz pierwszy i główna dowodząca mieszaniem (czyli ja) nie przewidziała, że jeśli są bez tłuszczu, to będą twarde :) Na szczęście są smaczne i zamoczone w mleku, albo herbacie będą pierwyj sort :)
Rzucam się teraz na podłogę do układania puzzli. 300 sztuk przed nami, ale dla nas to pestka :)
Pozdrawiamy i życzymy słodkich świąt :)
Magda i Zuzia
22.12.2011
Finał Wymianki czekolado-piernikowej
Dziś czas na pochwalenie się prezentami z
organizowanej przez Lucynę z bloga
Okazało się, że prezenty dla mnie przygotowała sama Szefowa Wymianki :)
W paczce była piękna bombka, która już zawisła na choince
Szydełkowy świecznik, który znalazł swoje miejsce na komodzie
Fantastyczne, ciepłe mitenki, bombkowe przydaśki i oczywiście słodkości :)
Nie zabrakło oczywiście ciepłego słowa
Lucynko, bardzo dziękuję za piękną paczkę. Dała mi wiele radości.
Dziękuję również za fantastyczną zabawę.
***
Moją wymiankową parą była Izoldka
Przygotowałam chustecznik i karczochową bombkę.
Pozdrawiam serdecznie i zmykam na razie, bo trochę nam się święta pokomplikowały.
Zuzia ma ospę :(((
19.12.2011
Świąteczny zawrót głowy
Pod czujnym okiem nowego mieszkańca naszego M zrobiłam wczoraj ostatnie świeczki w tym roku :) Tym razem 16 szt.
Tak prezentowały się przed wykończeniem brokatem (czytaj: lakierem do paznokci z brokatem)...
Tak prezentowały się przed wykończeniem brokatem (czytaj: lakierem do paznokci z brokatem)...
... a tak po
aż się w głowie kręci
Świeczki przygotowane do rozprezentowania. Podobieram w pary, ozdobię wstążkami i pojechały...uff...
Dwie z gwiazdkami dedykowane są do kompletu z bombką w brązach i złotach.
Z tą konkretnie
Powstała też bombka dwustronna. Granatowo-biała. Wraz z kompletem świeczek również wędruje w prezencie.
Jest też młodsza siostra wielkiej srebrnej.
Najpewniej powędruje w prezencie wraz ze świeczkami, a może bez :)
Pozostała jedna bombka do skończenia i dwa chusteczniki do uszycia. Do zrobienia na dziś! Poza tym poszukuję w swoim wnętrzu koncepcji na ozdobienie mojego salonu zwanego pieszczotliwie dużym pokojem. Pewnie będzie brązowo-złoto-słomiano-pomarańczowy, ale kto wie, cóż mi przyjdzie do głowy :)
Pokój Zuzi posprzątany, wymaga tylko umiejscowienie kilku ozdób. Kupiłam w Lidlu super zawieszki, idealne do dzieciowego pokoiku. Wczoraj zrobiłam przemarsz wojsk ze szmatą po Zuziowym przybytku. Pierdoły, pierdołki i pierdołeczki turlały się wszędzie. Na szczęście wygrałam tę bitwę i pokój wygląda na posprzątany :)
Generalnie mogę powiedzieć, że to co zaplanowałam to i zrobiłam. Nie planowałam tylko tego, że dziś nie pójdziemy do pracy i przedszkola. Zuzia jest przeziębiona, więc zostałyśmy w domu. Odwiedzimy lekarza i fundujemy sobie zwolnionko. Mamy takie szczęście, że Zuzia choruje na święta. Tym razem musimy tego uniknąć, bo mamy plany wyjazdowe.
Nadaję więc z salonowej (dużopokojowej) kanapy, popijam kawę i stąd też pozdrawiam.
Na razie kończę i śmigam lotem trzmiela po Waszych blogach.
:)
17.12.2011
A ja mam śnieg i śnieżynki :)
Nadaję w telegraficznym skrócie, gdyż ponieważ padam.
Skończyłam zazdroskę do kuchni. Dół szydełko, góra tkanina firankowa kupiona w BricoMarche. Jestem bardzo zadowolona z efektu :)
Po lewej gwiazdka z Rossmanna, po prawej serduszko z Lidla :)
A na parapecie śnieg...
Wystarczyły dwa słoiki po kawie, śnieg w sprayu i wstążka...
efekt cudowny...
Na lodówce szydełkowe gwiazdki przyczepione ceramicznymi magnesami (ręczna robota Pani Alicji, o której w osobnym poście będzie)
wyglądają jak baloniki :)
No i w końcu na lodówce stoi koszyk, który nie doczekał się jeszcze lnianego wnętrza, ale z wstążkowym zewnętrzem też mu do "twarzy".
Jutro pokażę bombki i to, co jeszcze zdołam zrobić.
Pozdrawiam i oddaję się odpoczynkowi :)
15.12.2011
Świąteczne inspiracje
Zanim uda mi się zrobić fotki moich tworków, pokażę odrobinę świąteczności znalezionych w sieci
(klik na foto po źródło)
(klik na foto po źródło)
Coś do zjedzenia, chociaż ja traktowałabym to jako ozdobę :)
Sposób na wykorzystanie książek. Proponuje nie stosować zwykłych świeczek ;)
Dla legolubnych :)
I dla tych, którzy nie koniecznie łapią świąteczny klimat :)
Yummy X-mass :)
A w ramach sprzątanka przed i poświątecznego...
...w końcu jeżdżąc na szmacie też trzeba wyglądać :)
Pozdrawiam ponownie zza biurowego biurka. Ale nie martwcie, się. Nie wyrzucą mnie :) Chyba... :)
P.S. Na froncie roboczym, na szydełko wskoczyła wczoraj zazdroska do kuchni.
:*
13.12.2011
Uwijam się, uwijam....
Nie piszę, jakby zastój mnie dopadł. Nic bardziej mylnego :) Otóż tworzę bez końca. Nie ma dnia, żeby coś nowego - światecznego nie powstało. Złoty Krój na razie na boczek odłożyłam, ale mam go na widoku :)
Od ostatniego wpisu zrobiłam 4 bombki karczochowe. Jedna wielka (5 m czterocentymetrowej wstążki), jedna średnia i dwie małe (7 cm). Zaczęłam robić kolejną małą.
Do tego w międzyczasie przygotowałam niespodzianki na Wymiankę Świąteczną u Lucyny . Paczucha już oczywiście wysłana. Odpoczywając od bombek wydziergałam trzy gwiazdeczki szydełkowe, które wczoraj, zaraz po powrocie z pracy rzuciłam do Ługi i upięłam szpilkami :) Już są pięknie usztywnione i zawisną na oknie kuchennym (na które to będę lada chwila szyła zazdroskę świąteczną).
Wczoraj wracając z pracy zajechałam szybciochem do sklepu, żeby dokupić świeczki. Tym razem kupiłam 16 szt. i będę je zdobić tak jak ostatnio, gwiazdkami. Trochę na zamówienie, a reszta jako dodatki do prezentów.
Do tego muszę jeszcze uszyć dwa chusteczniki (takie do chusteczek obiadowych). Pani z przedszkola Zuzi poprosiła o uszycie chustecznika na podłużne pudełko, ale to już zrobię po świętach, bo mam lekki niedoczas :)
Bezzdjęciowo, bo nadaję zza biurka pracowniczego. :)
Plany mam szerokie i kreatywne jak zawsze :) Będąc w pasmanterii zaopatrzyłam się w piękną, granatową tkaninę, z której to zamarzyłam uszyć sukieneczkę "pensjonarkę" dla mojej Zu. O taką, z białym kołnierzykiem (klik na foto po źródło).
Kupiłam też kawałek lnu i już mam koncepcję na serwetki obszyte koronką. Jedną zresztą wczoraj uszyłam :) ...a tak na próbę :)
Aż mi się w głowie kręci od pomysłów. Ale ja uwielbiam tę robotę :))))
Pozdrawiam serdecznie i postaram się wieczorem uraczyć Was zdjęciami moich tworków.
8.12.2011
Świątecznie, mikołajkowo, paczkowo - MAM ZŁOTY KRÓJ
Wspominałam przy okazji ozdób, że na szybko uszyłam choinkę na kiermasz. Drzewko już czeka, żeby się sprzedać, a u mnie pozostało tylko zdjęcie :) Panie przedszkolanki oczywiście zachwycone :)
Drugą paczką był mój prezent mikołajkowy :))
Otóż odebrałam mój Złoty Krój :)) Mam 280 wykrojów (innych niż na zdjęciu, mam nowszą wersję).
Kopiowanie wykrojów z Burdy było dla mnie męczące, a do tego nie umiem korygować wykroju, jeśli coś nie pasi. Złoty Krój jest na prawdę złoty. Zrobiłam od razu próby wykrój prostej bluzki i wszystko pasuje. Rysowanie wykroju to zabawa. Potrzebne są tylko dwa wymiary.
Jestem barrrrdzo zadowolona, że w końcu go mam. Będę relacjonować postępy w szyciu. I chwalić się będę:)
Na razie zmykam ogarnąć siebie i moje otoczenie. Jesteśmy z Zuzią w domu. Całą noc walczyłyśmy z zatruciem. Zu całą noc spędziła w drodze między łóżkiem, a toaletą. Wymioty u takiego malucha to męczarnie piekielne. Przetrwałyśmy na szczęście tylko nasz dzień zaczął się trochę później niż zwykle...tak w okolicach 11.00 i do tej pory siedzę w gaciach piżamowych.
Odezwę się później z frontu szyciowego. Będę miała tę bluzkę jeszcze dziś :)
7.12.2011
jupiiiii :)
Tak na szybciocha i w skrócie pochwalę się, że wygrałam Candy w YarnAndArt !!!!!!!!!!!!!
Koszyk pełen cudowności :))
Koszyk pełen cudowności :))
Żeby tego było mało, do koszyka dołączy czesanka wełniana ufarbowana na kolor, który sama wybiorę.
Czy mikołajkowy dzień mógł się skończyć lepiej?
:)))
Pozdrawiam i życzę miłego dnia
5.12.2011
Do mnie też idą święta
Wszędzie święta, że ho ho. Bombki, świeczki, kartki....tylko zimy jakoś nie widać i nastroju brak. Tak, czy siak święta będą i mnie również nie ominął. Mam już pierwsze świąteczne ozdoby.
Na rozgrzewkę zrobiłam bombkę. Nie mogłam się oprzeć tej wstążce. Wybrałam giga kulkę, dokupiłam ozdobne szpile, cekinową taśmę i...
...merry christmas:)
jak ona błyszczy!!!!
Ostatnie dwa wieczory wrzało w mojej kuchni. I wcale nie na gazie. Farby, pędzle, klej, lakiery.
Malowałam koszyk, który czekał na reinkarnację barrrdzo długo i drewniane akcesoria kuchenne, sztuk 2 :) Koszyk pozostaje w moim władaniu, natomiast kuchenne gadżety to część ozdób na przedszkolny kiermasz. Panie wiedzą, że ręce mi się trzęsą do tworzenia i nakazały :) wzbogacić stoisko świąteczne. Dziś zaniosłyśmy z Zuzią pierwszą porcję ozdób. Takie małe decoupage. Swoją drogą nie wiedziałam, że rozcieńczony vicol i świeczki tak świetnie współgrają. Gwiazdki na świeczkach wykończyłam lakierem z brokatem (do paznokci oczywiście).
Poza świątecznym szaleństwem, nareszcie udało mi się uszyć pokrowce na poduszki fotelowe dla koleżanki. Zajęło mi to jakieś dwa miesiące. Wstyd, ale nie miałam kompletnie weny. Ostatecznie wyszły super, czego nie pokażę, bo nie mam zdjęcia :) Pokażę natomiast to:
To podkładki pod talerze pięknie złożone w uszytym do tego celu hmmm....koszyku? Nie wiem jak to nazwać. Materiał ten sam, z którego szyłam pokrowce (IKEA). Przy okazji szycia, po raz pierwszy zainstalowałam stopkę do pikowania. O jaka to przednia zabawa :)
Podkładki i koszyk wypełnione ociepliną. Jutro trafią do buta koleżanki :)
Teraz muszę zrealizować resztę planów...Uszyć wnętrze do pomalowanego koszyka, zrobić bombki, które zaplanowałam i dodatkowo te, które zostały zamówione, zrobić jeszcze trochę ozdób do przedszkola (czas do 20.12). Żeby tego było mało do uszycia mam firankę do kuchni.
Poza tym wszystkim muszę jeszcze zrobić to, o czym jeszcze nie wiem, a na pewno przyjdzie mi do głowy w najmniej oczekiwanym momencie :))
Pozdrawiam i ściskam
Subskrybuj:
Posty (Atom)