Skończyłam moją pierwszą Gail. Piszę "pierwszą", bo wiem, że na jednej się nie skończy. Tę zrobiłam z włóczki o nieznanym składzie (kupiona w SH). Na początku myślałam, że to bawełna, bo jest taka "sznurkowa", ale jak okręciłam chustą szyję, to coś mnie ugryzło, więc może jest w tym jakaś wełna. Włóczka jest dla mnie w tej chwili tak nie oczywista, że chyba tylko blokowanie ujawni, czy wełna jest w składzie, czy nie. W tej chwili oszpilkowana leniuchuje na ręczniku :)
Nie obyło się bez błędów, kilka rządków musiałam spruć, żeby jednak dobrnąć szczęśliwie do końca. Było warto. Gail to bardzo fajny wzór i nie trzeba być mistrzem w dzierganiu, żeby ją zrobić. Najważniejsze, to mieć schemat, opis, tłumaczenie (Makneta :)) i do roboty.
Kolejną zrobię z czekoladowej, bardzo grubej włóczki, jak już ją gdzieś znajdę i kupię. A może polecicie mi jakąś fajną wełnę??? Tylko musi być gruba, żeby liście były ogrooomne :).
Oczywiście skończenie chusty nie byłoby możliwe bez moich pomocnic :) Jak zwykle smacznie spały :) Dawno ich nie pokazywałam, a są takie słodkie i cudne i kochane...
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia
A nie mówiłam, że jak się zrobi jedną... Wyszło super i popieram pomysł zrobienia ciepłej Gail z wielkimi wzorami. Ale przy Twoich kociakach chusta po prostu znika. Są przesłodkie.
OdpowiedzUsuńMadzia, podeślij mi na maila ten wzór, please :)
OdpowiedzUsuńSliczna ci wyszła:)) u mnie tez sie na 1 nie skończylo:))
OdpowiedzUsuńślicznie wyszła i piękny ma kolor. a kociaki są mega piękne!
OdpowiedzUsuń